Większość języków składa się z kilkuset tysięcy słów, co jest dorobkiem całości nauk i literatury. Jednak jako Polak prawdopodobnie nie znasz słów takich jak: balia, kołacz, konterfekt, częstokół, tuszyć czy sczeznąć. Jest to absolutnie normalne, bo słowo słowu nierówne.
Istnieją takie słowa, których użyjesz raz w ciągu życia. Istnieją też takie, których używasz kilkaset razy dziennie. I to też jest absolutnie normalne, bo związane ze sposobem w jaki się komunikujemy. A jako, że żyjemy w określonych, powtarzalnych kontekstach, to przez 90% czasu używamy zaledwie około 1% zasobu słów. Jest to więc liczba maksymalnie około jednego tysiąca.
Jest to klucz i fundament do swobodnej komunikacji. Uczenie się właśnie tych słów ma największy sens i stanowi przewagę materiału nad metodą nauki. Jeśli masz najlepsze metody, ale uczysz się czegoś nieużytecznego, to tracisz swój czas. Natomiast nawet przy kiepskich metodach nauki, skupiając się na najważniejszej części języka osiągniesz efekt komunikacyjny szybciej.
Niech Twoim pierwszym celem będzie dojście do punktu przełomowego - rozumienia i komunikatywności. Aby tam dotrzeć upewnij się, że uczysz się rzeczy użytecznych, które będzie wykorzystywał w najbliższej przyszłości. Nic tak nie zniechęca jak nauka czegokolwiek na zapas, ze świadomością, że i tak się nam nie przyda. I drugą stronę - nic tak nie dodaje sił, jak efekty widoczne w praktyce.
"Najważniejsze, aby najważniejsze stało się najważniejsze".